Czekałem na ten dzień z dużą niepewnością. Czasy wirusa są takie, że do ostatniego dnia bałem się, że wpadnę na kwarantannę lub odwołają lot. Odetchnąłem z ulgą w samolocie 🙂 Gdy tylko wylądowałem, zostałem wtajemniczony w plan zaręczyn świadka, dzięki czemu mogłem uwiecznić dla nich tę chwilę. Łącznie spędziłem tam 4 dni. Mieszkaliśmy wszyscy w wielkiej willi z basenem. Marzenie. Zostałem bardzo ciepło przyjęty przez całą ekipę. Mogłem z nimi pić winko, grać w jengę czy dźwigi (genialna gra szczególnie po winie). Dzięki temu, że byłem z nimi praktycznie cały czas, miałem wiele możliwości sfotografowania przygotowań do ślubu. Aparat miałem cały czas pod ręką.
Ślub odbył się w małym, polskim kościółku w centrum Rzymu gdzie poszliśmy spacerkiem. Nie było to łatwe bo słońce grzało niesamowicie. W drodze powrotnej mieliśmy trochę czasu na wspólne zdjęcia z rodziną i przyjaciółmi w klimatycznych zakamarkach Rzymu. Przyjęcie weselne odbyło się w ogrodzie przy basenie. Po cichu liczyłem na to, że zabawa przeniesie się do basenu i nie zawiodłem się. YMCA było odtańczone w wodzie 😉
Nie skłamię jeśli napiszę, że to było jedno z najbardziej niezwykłych wydarzeń, które miałem szansę fotografować. Przez te kilka dni zżyłem się z ferajną i chętnie zobaczyłbym się z nimi gdzieś na imprezie bez aparatu 🙂
Było genialnie.
Zdjęcia przepiękne!
Czy można dowiedzieć się co to za miejsce i kościół?
Dzięki! Ciężko mi powiedzieć, nie zapisałem na mapie. z pewnością to Polski kościół w Rzymie